wtorek, 12 listopada 2013

#3



            Siedzę na parapecie okna w moim nowym mieszkaniu. Rozglądam się uważnie, lustrując wzrokiem pomieszczenie, w którym siedzę, czyli salon. Niebieska farba na ścianach idealnie komponuje się  z błękitnymi zasłonkami i brązowymi meblami. Granatowa kanapa zaprasza, by na niej usiąść.
             W kuchni panuje czerwień. Pięknie odkreślona mahoniowymi szafkami. Całe mieszkanie jest urządzone dość stylowo.  Bardzo mi się podoba, w końcu coś trafiło w mój gust w całości. Tak jak Ty. Tylko, że Ciebie już nie ma. Czasem tęsknię, ale nie mogę nic na to poradzić. Zastanawia mnie, czy zmienisz klub, czy też zostaniesz w starym, gdzie czułeś się bardzo dobrze.
               Jedynym towarzyszem w nowym mieście jest piesek. Już nie taki mały jamnik o imieniu Dean, który teraz śpi na swoim miejscu czyli składowisku starych swetrów w kącie. Pamiętasz? Dałeś mi go na gwiazdkę. Naszą pierwszą i ostatnią wspólną gwiazdkę. Tak słodko popiskiwał w koszyczku z różową kokardką przy szyi. Od razu umościł się między nami, gdy siedzieliśmy na kanapie, popijając wino.
                  Deszcz za oknem nadal pada, odkąd się tutaj wprowadziłam słońce nie wyjrzało ani razu zza chmur. Na klatce słyszę jakiś hałas i czyjeś soczyste przekleństwa. Dean budzi się i zaczyna ujadać na drzwi wejściowe. Schodzę z parapetu i otwieram je. Mieszkanie naprzeciw jest otwarte na oścież. No, tak. Pewnie ktoś się wprowadza. Długo stało puste. Wiesz, jak wielkie jest moje zdziwienie, gdy ty zjawiasz się nagle na schodach z dwoma pudłami? Zatrzaskuję szybko drzwi, żebyś mnie nie widział.
                   Czyli jednak nie zostałeś tam. Zmieniłeś klub. Kurde, ale dlaczego tutaj? Dlaczego w Bełchatowie? Tyle było klubów, tyle możliwości, a Ty wybrałeś grę w Skrze. Cóż… Cieszę się, że będziesz mógł się rozwinąć i pokazać na co cię stać. Oby wyszło Ci to na dobre.
                  Pukanie do drzwi sprowadza mnie za ziemię. Dean nie szczeka, czyli nie jesteś to Ty. Nie jest to nikt obcy. A jeśli to nikt obcy to musi być Mariusz. Spoglądam przez wizjer, by się upewnić. I rzeczywiście, to Wlazły razem z synkiem. I z Tobą. Cofam się powoli. Nie, nie otworzę, dopóki nie odejdziesz. Dean, piesku, dlaczego nie szczekałeś? Może wyczuł Mariusza i mu ufa.
                   Dzwonek i mocniejsze pukanie rozlega się w mieszkaniu. Co mam zrobić? Jeśli nie otworzę, to Mariusz jest zdolny wyważyć te drzwi. Jeśli otworzę będę musiała skonfrontować się z Tobą twarzą w twarz, a na to gotowa nie jestem. No, ale nic. Otworzę, przecież nie stać mnie na nowe drzwi.
                   Robiąc kilka wdechów, kładę dłoń na klamce i pociągam do siebie. Patrzę na waszą dwójkę, wasze szerokie uśmiechy i Arka, który próbuje zwrócić Twoją uwagę kotkiem trzymanym na rękach.
  - Ewelina, dlaczego nie otwierałaś? – pyta Mariusz, nie zauważając zdziwienia, jakie wykwitło na Twojej twarzy, oraz mojego zmieszania.
  - Spałam – mówię, spuszczając wzrok. Nie lubię go okłamywać. Ale czasem trzeba. Jak na przykład teraz.
  - Ciociu, myślisz że Puszek polubiłby Deana? – pyta Arek, trzymając mocno wyrywającego się kota.
  - Wejdźcie – cofam się z wymuszonym uśmiechem. – Zamkniemy drzwi, żeby nie uciekły i sprawdzimy.
                    Zamykam drzwi, patrząc jak czarny kot ostrożnie podchodzi do leżącego psa i drażni go łapą.
  - Kurde, zapomniałem – odzywa się Mariusz. – Ewelina, poznaj mojego nowego kolegę z klubu…
  - My się znamy – wtrącasz się z uśmiechem.
  - Ma rację. Znamy się – posyłam Mariuszowi uśmiech.

Nie chcę tu wyjść na pesymistkę, ale już coraz mniej radości sprawia mi pisanie ;( Nawet nie mam czasu usiąść i coś porządnego napisać, w związku z tym oddaję to co powyżej

5 komentarzy:

  1. Genialny! Już myślałam że dowiem się kim jest pan "tajemniczy" i dowiem się czy moje przypuszczenia były słuszne ale nie... Och ty wredoto.... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. No czyli to nie Zbychu ;p Kurczę, męczarnie mi urządzasz. Kto to?! :D Rozdział jak zwykle perfect :* Czekam na nn :D <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże dwój rodział jest świetny. Bardzo przyjemnie się czyta. Lubię czytać blogi pisane w taki sposób. Naprawdę dobry

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli może jednak miałam rację, że to Wrona, nie, na pewno nie. ; )
    Świetny rozdział.
    Czekam na ciąg dalszy, bo zżera mnie ciekawość. ; )
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ej jest super oby tak dalej ;D Świetnie piszesz ciekawe co teraz postanowi Andrzej
    czekam na kolejny i zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/2013/11/dziewietnascie-spierdalamy-juz.html

    OdpowiedzUsuń